sobota, 24 września 2011

Nieszczęśliwa miłość... Wspomnienia....

Siedziała sama myśląc o tym co się stało… Nie mogła uwierzyć... Do domu wracać nie chciała.. Myślała czy teraz jest z tą dziewczyną… Czy do niej mówi: jesteś tą jedyną
Zranił tak bardzo moje małe serce... Przyrzekłam, że nie da się zranić nikomu więcej...
Następnego dnia ujrzała go… Uśmiechniętego z nią idącego i nagle się zaśmiała
Wszystkie wspomnienia szybko wracały... I znowu do oczu mych łzy napływały…
Poszłam na boisko z kolegami ale cały czas go widziałam przed oczami... Myślałam że już nigdy się nie pozbieram… Ale wiem że muszę sobie poradzić sama z tym ale nie umiem, czy kiedykolwiek mnie ktoś pokocha tak jak ja kochałam go… 
Niestety faceci potrafią naprawdę bardzo zranić .. ale mówią że wszystko jest do przeżycia.. wiem z własnego doświadczenia co znaczy cierpieć….
Ja tabletek nie brałam ale wiem że ta droga prowadzi do nikąd bo po pewnym czasie chcesz zapomnieć a blizny nie pozwalają ci na to przypominają wszystkie chwile te szczęśliwe i też te bolesne a po pewnym czasie to wszystko boli jeszcze bardziej....

niedziela, 18 września 2011

Moje myśli…


             Od kilku dni, tygodni ogarnia mnie smutek i lęk przed wszystkim... Nie wiem co robię źle że tak dużo osób mnie nie lubi a może nigdy mnie nie lubiło a może po prostu to moja wina … Każdego dnia w szkole zastanawiam się czy mnie lubi ta osoba czy nie… Tylko się źle spojrzy na mnie albo nie odezwie myślę  że już się na mnie obraziła… Nie mogę sobie poradzić z moimi myślami ale gdy przez 4 dni byłam chora przemyślałam sobie wszystko i doszłam do wniosku że nie mogę się przejmować tym wszystkim może po prostu nie jestem warta tych wszystkich ludzi… Mam wkoło dużo wspaniałych ludzi ale także ludzi którzy mnie kochają i naprawdę lubią a Ci co nie lubią trudno jakoś dam radę…Jutro idę do szkoły po chorobie bardzo się boję… ale  okaże się czy mnie lubią i czy tęsknili za mną czy było im to obojętne na pewno niektórym osobą tak… ale gdy okaże że jestem sama to chyba z tym się nie pogodzę… Chce być lubiana mam nadzieję że tak jest…
Trzymajcie kciuki żeby tak było bo chce być dobrą koleżanką, przyjaciółką i dziewczyną….   


 


niedziela, 4 września 2011

Smutek......

Czasem się zastanawiam co ja robię źle że tak dużo osób mnie rani…. Nie wiem może jestem zbyt zła, a może po prostu nikt mnie nie lubi tylko mi się wydaje że mnie lubią… Czasem mam takie myśli jak dzisiaj, jestem załamana i nie wiem jaką ścieżkę  wybrać żebym była szczęśliwa chyba się tak nie da zawszę będę miała pod górkę i nie będę miała szczęśliwego życia…
Mam dużo problemów ale jakoś nie umiem się dzielić z innymi mam dużo osób które mi pomogą ale wolę sobie sama radzić… Wiem że moje koleżanki i rodzina  może mi pomóc ale ja chyba tego nie chce…
To takie smutne… Jutro idę do szkoły a nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzę czy będzie dobrze czy nie… 
             Czy nadal mnie wszyscy lubią czy nie….

Rozczarowanie i Radość


To co zdarzyło się wczoraj było bardzo przykre ale też zrozumiałam że ludzie się nie zmieniają…
Wczoraj o 18 ja, Ola i Martyna poszłyśmy na boisko byli tam chłopacy z Ożarowa i z Kadłuba było fajnie ale gdy zaczęliśmy grać w piłkę nożną coś się zmieniło. Staliśmy w 4 na bramce ja, Ola, Martyna i Iga… było super śmialiśmy się i rozmawialiśmy o wszystkim…. Nagle Daniel chciał stanąć na bramce a ja nie chciałam zejść,  na krzyczał  na mnie jak jakiś debil jest taki dziwny myśli że wszystko może…. Myślałam że jest inny a jest taki sam jak jego brat głupi i nie traktuje dziewczyn tak jak inni chłopacy…. Lubiłam go ale teraz jest dla wrogiem niczym dla mnie nie jest jeśli mnie nie przeprosi za to a na pewno nie przeprosi to nigdy się do niego nie odezwie i nie będę go lubiła…  Nie przejmuję się nim…. Graliśmy dalej i traktowałam go jak powietrze jak by go nie , było fajnie gadaliśmy i śmialiśmy się z chłopakami… O 20 pojechali chłopacy z Ożarowa a Bartek, Sebastian i Kamil odprowadzili nas do domu…
 Ten dzień był niezwykły ale trochę smutny bo zrozumiałam że ludzie się nie zmieniają i pod wpływem innych ludzi stają się tacy sami…